Mieszkańcy ze wschodu

Dane historyczne podają, że w 1947 roku, w samym tylko Wrocławiu mieszkało ponad 190 tysięcy Polaków. Trudno sobie, na pewno wyobrazić, co czuli Ci ludzie zmuszeni do opuszczenia swych domów, miast i wiosek na wschodzie, w których często mieszkali od pokoleń. Teraz z całym dobytkiem wysłani gdzieś na obce tereny „Ziem odzyskanych”.

Akcja przesiedleńcza

Akcja przesiedleńcza ludności Polskiej z Kresów Wschodnich rozpoczęła się jeszcze przed zakończeniem wojny. Duży procent ludności, szczególnie, jeśli nie posiadali rodziny w innych częściach Polski, trafiała na nowe ziemie, również Dolny Śląsk.

Według statystyk tylko 3% Wrocławskiej ludności pochodziła ze Lwowa, większość przesiedlanych osób pochodziła z małych miasteczek i wsi wschodnich, gdzie często nawet nie mieli w domu toalety (bez obrazy dla kogokolwiek). Trafiali oni często do miasta, gdzie byli zakwaterowywani w wielkich willach a nawet pałacach. Bardzo często nie zdawali sobie sprawy z wartości artystycznej nie tylko samego obiektu lecz również jego wyposażenia.

Dla nowych mieszkańców wszystko co znajdowało się na tych ziemiach było „niemieckie” kojarzyło się z wrogiem i wojną. W związku z tym dla większość nie było godne zainteresowania i nawet jeśli przedstawiało jakąś wartość, należało to zniszczyć.
Sytuacji nie poprawiała fatalna sytuacja lokalowa w zrujnowanym mieście. Brak mieszkań i ogromne przeludnienie, wymuszały „dostosowywanie” różnych obiektów architektonicznych do nowych celów, głównie mieszkaniowych. Prowadziło to, do niemal całkowitego zniszczenia wewnętrznej struktury budynku oraz wyposażenia wnętrza, by móc stworzyć lokale mieszkaniowe dla licznych rodzin. Przykładem może być wspaniały pałac Ballestremów z Pawłowic przy ul. Włodkowica, przekształcony w kamienice czynszową co przyczyniło się do całkowitej dewastacji jego wnętrza.

Niemieccy sąsiedzi

W roku 1946 we Wrocławiu mieszkało jeszcze ponad 110 tysięcy Niemców, którzy jeszcze nie zostali wywiezieni do Niemiec. Wiązało się to z wciąż z niepewną sytuacją polityczną, a także w dużej mierze brakiem polskich specjalistów do wykonywania wielu prac. Przybywający więc na te ziemie Polacy, nie tylko trafili do niemieckiego miasta, lecz również musieli żyć wśród niemieckiej ludności. Czasem zdarzały się sytuację, kiedy to Polacy zajmowali domy, w których mieszkali jeszcze ich niemieccy właściciele. Był to niezwykle trudny czas, kiedy rodziło się wiele napięć i dochodziło do aktów zemsty i rozbojów. Sytuacja ta trwała do końca 1948, kiedy to ukończono przesiedlenia ludności niemieckiej.

Powojenna polityka komunistycznego rządu

Na pewno sytuacji nie poprawiała polityka komunistycznego rządu. Powojennym władzom nie spieszyło się do ratowania „po niemieckiego” dziedzictwa kulturowego. Kładziono przede wszystkim nacisk na odbudowanie stołecznej Warszawy czy innych miast „prawdziwie polskich”. Starano się nie tylko zniszczyć niemieckie ślady, czasem nawet te najmniejsze lecz także wszystko co mogło kojarzyć się ze szlachtą oraz burżuazją. W związku z tym władza popierała i zalecała akcje „oczyszczania” miast by w miejsce historycznych zabudowań postawić „poprawne politycznie” budynki architektury socrealizmu.
Usunięte zostały w tym czasie wszystkie niemieckie pomniki, a także nazwy dzielnic, ulic a także stacji kolejowych. Ciekawostką może być fakt, że niektóre z nich utrzymały się do dziś np. stacja kolejowa Wrocław-Mikołajów. Zamazywano i usuwano również nazwy i napisy znajdujące się na fasadach sklepowych.

Brak pieniędzy i zaplecza technicznego i materiałowego

Kolejną istotną kwestią, która znacznie utrudniała porządkowanie powojennego Wrocławia i ratowanie uszkodzonych obiektów, które przetrwały wojnę to bardzo niewielkie nakłady pieniężne, jakie trafiały z centrali. W pierwszych latach powojennych próbowano jedynie „zaspokoić” najpilniejsze potrzeby na obiekty użyteczności publicznej takie jak: urzędy, szpitale, szkoły, przedszkola. Większość materiałów budowlanych jaka została w mieście jeszcze po Niemcach została wywieziona do Warszawy oraz na wschód, nagminnie brakowało oszkleń i papy do pokrycia dachów. Nikt nawet nie próbował zabezpieczać uszkodzonych obiektów architektonicznych co powodowało kolejne ich zniszczenia.
Nie łatwo było żyć w takich warunkach jeszcze trudniej było ratować to co zostało z przedwojennego Wrocławia.