Epidemie kojarzą nam się dzisiaj albo z afrykańskimi miastami albo ze szkolnych lekcji historii. Wcale nie tak dawno, zaledwie 51 lat temu, mieliśmy we Wrocławiu ostatnią z epidemii. Jak do niej doszło i jak uporano się z rozprzestrzenianiem choroby? Dość łatwo, choć początkowo nic nie zapowiadało sukcesu.

Początek epidemii czarnej ospy

Wszystko zaczęło się zupełnie jak w sensacyjnym filmie. Tajny pracownik polskich słuźb wywiadowczych pojechał w służbową podróż do Indii. Wrócił stamtąd chory, po powrocie lekarze zdiagnozowali u niego malarię. Po kilku dniach pobytu w szpitalu jego stan się poprawił, niebawem w ogóle opuścił szpital. Zdążył jednak zarazić jedną z salowych, która stała się wtórnym ogniskiem czarnej ospy. Zaraziła ona swoją córkę, syna, a także lekarza, który leczył jej wysypkę. Córka tej salowej, uczennica szkoły pielęgniarskiej Lonia Kowalczyk, była pierwszą ofiarą wrocławskiej epidemii czarnej ospy. Jedną z siedmiu w ogóle.

Ogłoszenie epidemii czarnej ospy

Nawet śmierć Loni nie naprowadziła lekarzy na właściwą diagnozę, podejrzewano że zmarła na wyjątkowo złośliwą odmianę białaczki. Dopiero powtórna choroba czteroletniego chłopca uświadomiła lekarzom, że mają do czynienia z czymś znacznie gorszym – z ospą prawdziwą, powszechnie zwaną czarną ospą. 15 lipca 1963 roku, półtora miesiąca po pierwszych zachorowaniach, oficjalnie ogłoszono stan epidemii czarnej ospy. Miasto otoczono kordonem milicji i wojska, a jego mieszkańców poddano przymusowym szczepieniom – w sumie na całym Dolnym Śląsku zaszczepiono wówczas około 2 milionów ludzi.

Walka z epidemią czarnej ospy

Przezwyciężenie choroby zajęło dwa miesiące. Dopiero 19 września 1963 roku władze po porozumieniu z lekarzami ogłosiły koniec epidemii czarnej ospy we Wrocławiu. Okres walki z zarazą pokazał, jak bardzo ówczesna Polska nie była w stanie walczyć z chorobą. Wiele osób spośród lekarzy i personelu wspomagającego nie było w żaden sposób zabezpieczonych przed ewentualnym zetknięciem się z zarażonymi ludźmi. Szpital w Szczodrem, gdzie początkowo umieszczano chorych i podejrzewanych o zachorowanie, szybko się przepełnił i wielu ludzi mieszkało w namiotach. Aż cztery wrocławskie szpitale same zostały objęte kwarantanną. Osoby mające kontakt z chorymi liczone były w setki, próbowano je także izolować, między innymi w budynkach szkoły rolniczej w Praczach Odrzańskich, dzisiejszej siedziby EIT+.

Bilans epidemii czarnej ospy

W ciągu tych długich wakacyjnych miesięcy zachorowało w sumie 99 osób, jedną czwartą z nich stanowili lekarze i pracownicy służby zdrowia. Ostatnią ofiarą epidemii czarnej ospy był właśnie lekarz, Stefan Zawada. Czarna ospa, zwana przez wrocławian „Czarną Panią”, jak dotąd nie wróciła do miasta. Pozostaje mieć nadzieję, że na dobre.