Przez większość II Wojny Światowej Wrocław opierał się jej okropnościom, dając swym mieszkańcom schronienie i względnie bezpieczny byt. Wszystko zmieniło się w początkach 1945 roku – wystarczyło 80 dni, by tętniącą życiem, niemiecką metropolię, zamieszkiwaną wówczas przez milion mieszkańców, zamienić w gruzy. Festung Breslau, czyli miasto-twierdza, skapitulowało jako ostatnie w Rzeszy, 6 maja 1945 roku, cztery dni po Berlinie.

Festung Breslau

Miasto stu mostów, kulturalnych atrakcji, prężnej gospodarki i studenckiego ducha – oto Wrocław, który znamy dziś. Gdy jednak porównamy dzisiejsze obrazy z tymi sprzed ponad 70 lat, trudno uwierzyć, że jakiekolwiek miasto mogło podnieść się z tragedii, którą była obrona Wrocławia w początkach 1945 roku. W wyniku trwających 80 dni walk zniszczeniu uległo aż 70 proc. miasta, a śmierć poniosło niemal 100 tys. osób. Drugie tyle nie przetrwało próby ucieczki z oblężonego Breslau w środku siarczystej zimy. Niemieckie władze były świadome nadciągającego ataku, jednak nie zrobiły niemal nic, by zorganizować ewakuację i konieczne do niej pojazdy. W efekcie mieszkańcy uciekali pieszo, w popłochu, pozostawiając za sobą niemal cały dobytek. W drugiej połowie stycznia próbę wydostania się z Wrocławia podjęło około 700 tys. osób.

Śmierć w murach miasta

Pozostałym 200 tysiącom przyszło mierzyć się nie tylko ze zmasowanym atakiem aż czterech sowieckich armii, ale także desperackimi działami obecnych we Wrocławiu niemieckich żołnierzy. Miasto zostało ogłoszone twierdzą – Festung Breslau – a do pozostania w jego murach zmuszono zdolnych do walki cywili. Zgodnie z rozkazem samego Hitlera, tam, gdzie obrona nie będzie możliwa, obowiązywał miał rozkaz o spalonej ziemi, wydany 19 marca 1945 roku. Zgodnie z nim należało zniszczyć wszelkie zabudowania i materialne dobra, które mogłyby posłużyć aliantom po przejęciu przez nich miasta. W praktyce oznaczało to, że Wrocław rujnowały nie tylko alianckie naloty i sowiecki ostrzał, ale też sami Niemcy, którzy burzyli, wysadzali i palili zabudowania. Takimi działaniami generał Niehoffer, do końca kierujący obroną Breslau, zasłużył sobie na przydomek „Neron”, od szalonego cesarza Rzymu, który pozwolił miastu spłonąć.

Festung Breslau – terror na ulicach

Stopniowej eksterminacji poddawano nie tylko Wrocław, ale też jego mieszkańców. Niemal każdy sprzeciw wobec angażowania się w beznadziejny konflikt mógł równać się egzekucji. Jej ofiarami padali przede wszystkim jeńcy wojenni, ale także wrocławianie, w tym przedstawiciele lokalnych władz. Sprzeciw wobec obrony i próba ucieczki z miasta zakończyły się tragicznie dla wiceburmistrza Wrocławia, Spielhagena. Został on rozstrzelany z rozkazu gauleitera Dolnego Śląska, Karla Hanke, będącego równocześnie osobistym sekretarzem Goebbelsa.

Przeklęte lotnisko na placu Grunwaldzkim

Symbolem desperackiej i fanatycznej „obrony” Wrocławia w tamtym czasie jest próba budowy lotniczego pasa startowego w śródmieściu, w miejscu obecnego Placu Grunwaldzkiego. Lotnisko na Strachocinie przejęli sowieci, a to na Gądowie leżało tuż przy linii frontu, dlatego Niemcy zadecydowali o budowie kolejnego, mogącego przyjąć samoloty z transportem broni i amunicji. W celu budowy pasa mierzącego 300 m szerokości i 1300 długości konieczne było wyburzenie wielu budynków, w tym kościołów, gmachów uniwersyteckich i kamienic. Do udziału w rozbiórkach, zmuszono 60 tys. osób, w tym kobiety dzieci. Prac nie przerywano nawet podczas bombardowań, przez co śmierć przy rozbiórkach poniosło około15 tys. osób. Ich wysiłek poszedł na marne – z pasu startowego nie skorzystała nawet jedna maszyna.

Ostatni na posterunku

Gdy 1 maja 1945 roku świat obiegła wieść o śmierci Adolfa Hitlera, stało się jasne, że Rzesza poniosła klęskę, a jedynym sposobem na ujście z życiem jest kapitulacja. Mimo to walki w Breslau trwały jeszcze kolejny 5 dni, do 6 maja 1945 roku. W międzyczasie wojskom alianckim poddały się między innymi Berlin i Hamburg, pieczętując zwycięstwo aliantów nad niemieckim agresorem. Dowódcy Festung Breslau utrzymywali twierdzę najdłużej, generał Niehoff poddał miasto dowódcy radzieckiej 6. Armii, gen. Głuzdowskiemu, wieczorek 6 maja w willi Colonia, znajdującej się przy dzisiejszej ulicy Rapackiego. 7 maja około 40 tys. niemieckich wojskowych stacjonujących w mieście, trafiło do sowieckiej niewoli.

Koniec Festung Breslau

Po wojnie Wrocław trafił w polskie granice jako doszczętnie zniszczone miasto. Na jego gruzach zamieszkali przesiedleńcy z centralnej i wschodniej Polski, którym miejsca ustąpić musieli Niemcy, zmuszeni do opuszczenia jego terenów. Z biegiem lat miasto podniosło się z gruzów, a dziś stanowi  jeden z wiodących polskich ośrodków gospodarczych, ekonomicznych i uniwersyteckich. Jego mury noszą ślady tragicznej przeszłości, o której pamiętać powinien każdy turysta odwiedzający Wrocław. Na taką podróż warto poświęcić przynajmniej jeden weekend, a klimat tamtych dni przybliży nocleg w apartamencie ulokowanym w zabytkowej kamienicy. Wybór takiego miejsca nocowania to nie tylko gwarancja komfortu lub prywatności, ale szansa na zobaczenie Wrocławia oczami tych, którzy żyli w tych samych murach ponad 70 lat temu.