To trochę zapomniana historia, choć tablica upamiętniająca akcję żołnierzy AK na Dworcu Głównym wisi już od 20 lat. Żołnierze Państwa Podziemnego dokonali na ówczesnym Hauptbahnhof Breslau zamachu bombowego na pociąg wiozący żołnierzy z frontu. Jak to się stało?
Wszystko rozpoczęło się jesienią 1942 roku w Warszawie. Wówczas powołano Organizację Specjalnych Akcji Bojowych, wydzieloną organizacyjnie z AK i podległą bezpośrednio Komendantowi Głównemu. Przyświecającym jej celem była organizacja zamachów na żołnierzy i funkcjonariuszy niemieckiego okupanta. W ramach „Osy”, bo takie konspiracyjne miano nosił oddział powołano w grudniu 1942 roku zespół o kryptonimie „Zagra-lin”, na czele której stanął ówczesny porucznik Bernard Drzyzga, uciekinier z niemieckiego oflagu. Zorganizował on grupę ludzi, którzy mieli za zadanie prowadzić akcje odwetowe na terenie III Rzeszy.
Bernard Drzyzga, posługujący się pseudonimami „Bogusław” i „Kazimierz 30”, został dowódcą zespołu nieprzypadkowo. Posługujący się doskonałą niemczyzną i pracujący w niemieckim urzędzie mógł dość swobodnie przemieszczać się po terenach całej Rzeszy. Przy kompletowaniu składu osobowego „Zagra-linu” posługiwano się właśnie tymi kryteriami, kierując się właśnie takimi praktycznymi umiejętnościami. Chodziło przede wszystkim o bezpieczeństwo oddziału. W dowodzeniu i planowaniu dużą rolę odgrywał zastępca Drzyzgi, Józef Artur Lewandowski „Jur”, korzystający ze swobodnych przejazdów jako obywatel niemiecki, pracujący w firmie budowlanej, pracującej dla wojska. Dzięki temu mógł dość swobodnie przewozić materiały wybuchowe, mniej był narażony na ewentualne rewizje w pociągach. Reszta żołnierzy i łączniczek również rekrutowała się z osób swobodnie mówiących po niemiecku i pracujących w firmach budowlanych, głównie wywodząc się z Pomorza i Wielkopolski, włączonych do III Rzeszy.
Zanim doszło do zamachu na Dworcu Głównym w Breslau, grupa wykonała dwa zamachy bombowe w samym centrum Berlina. Za pierwszym razem, prawdopodobnie 13 lutego 1943 roku, podłożono bombę na berlińskim dworcu Friedrichstrasse. W wyniku zamachu co najmniej 4 osoby zginęły, było też kilkadziesiąt osób rannych. 24 lutego, w kolejnym zamachu, tym razem na dworcu miejskiej kolejki S-Bahn, straty Niemców wyniosły 36 ludzi zabitych i dwa razy tyle rannych. Po raz trzeci uderzono 10 kwietnia, tym razem na berliński Dworzec Główny, po raz kolejny zadając śmierć i rany kilkudziesięciu osobom. Zamachy wywołały zamierzony efekt propagandowy, pokazując Niemcom, że nie mogą czuć się bezpieczni nawet w środku własnej stolicy. Mimo wzmożonej akcji poszukiwania sprawców i wyznaczeniu nagrody 10 tysięcy marek za każdego zamachowca, nie ujęto nikogo z oddziału.
Po Berlinie przyszedł czas na Breslau. Dnia 23 kwietnia 1943 o 5.41 na dworzec przyjechał pociąg wypełniony wracającymi z frontu wschodniego żołnierzami. W tym samym momencie eksplodowała bomba ukryta w teczce. Rezultatem zamachu była śmierć czterech osób, kilkanaście kolejnych odniosło rany. Ponownie udało się propagandowo wykorzystać fakt uderzenia w niemieckich żołnierzy. Zamach w Breslau był jednocześnie ostatnią akcją zespołu „Zagra-lin”, która została rozwiązana po aresztowaniu wielu żołnierzy podziemia podczas ślubu w kościele przy placu Trzech Krzyży w Warszawie.
Dziś, w czasach wojny z terroryzmem, pojawiają się niekiedy wątpliwości natury moralnej w odniesieniu do tego rodzaju aktów przemocy, będących w gruncie rzeczy atakami terrorystycznymi, w których ofiarami były również ofiary cywilne. Trzeba jednakże pamiętać, iż były to akcje odwetowe, w geście rozpaczy wywołanej latami masowych mordów, dokonywanych na Polakach przez całe lata. Co wyróżniało akcje grupy „Zagra-lin” to fakt, że dokonywanie zamachów na terenie Niemiec nie wywoływało represji wobec polskiej ludności cywilnej, co miało miejsce w polskich miastach, przede wszystkim w Warszawie. Zamach na terenie Rzeszy był pod tym względem dużo bardziej bezpieczniejszy dla ludności cywilnej.
Akcja te pozostają jednakże dość wstydliwą, a zatem przemilczaną częścią polskiej pamięci o bohaterskich żołnierzach polskiego Państwa Podziemnego. Wzmianki o działalności grupy Drzyzgi nadal są rzadkie, sytuacji nie zmienia nawet wmurowanie w 1995 roku tablicy przy wejściu głównym Dworca Głównego. Ostatnio sytuacja nieco się zmienia, a to za sprawą Ośrodka „Pamięć i Przyszłość”, który wydał komiks o tym wydarzeniu. Można przeczytać go na stronie Ośrodka.